Prawda
historyczna ponad dobrosąsiedzkie stosunki z Ukrainą- 11 lipca
1943-2013 70. rocznica rzezi wołyńskiej.
Dopytując
się w lokalnym środowisku o wydarzenia z 11 lipca 1943r. Na Kresach
Wschodnich, zauważyłem porażającą niewiedze zwłaszcza u osób
młodego pokolenia (nie tylko!) dotyczącej rzezi dokonanej na
mniejszości polskiej przez ukraińskich nacjonalistów na terenie
byłego województwa wołyńskiego II RP.
Pragnę
również zaznaczyć, że wyżej wymieniona data stanowi apogeum
zbrodni OUN-UPA która zaczęła się około roku 1942 i trwała do
co najmniej 1946 tak więc jeszcze po zakończeniu II wojny
światowej. Ofiarami byli Polacy, w mniejszej skali Rosjanie, Czesi i
przedstawiciele innych narodowości. Również sami Ukraińcy którzy
nie chcieli uczestniczyć w zbrodniach lub pomagając swym sąsiadom
ginęli w okrutny sposób.
Krwawa
Niedziela (11 lipca 1943) objęła swym zasięgiem około 100 miejscowości
zamieszkiwanych przez Polaków. Na kilka dni przed ludobójstwem
ukraińscy nacjonaliści przeprowadzali rozmowy ze swymi rodakami o
konieczności wymordowania Polaków,nawiązując do wzięcia
aktywnego udziału. Cała akcja była dobrze przygotowana i
zaplanowana która zaczęła się o godzinie trzeciej nad ranem.
Rzeź
dotyczyła wszystkich Polaków od nienarodzonych dzieci,niemowląt po
osoby starsze bez różnicy płci. Zbrodnie były tak okrutne i
zwyrodniałe, że mogą wydawać się okrutniejsze od tych
dokonywanych przez hitlerowców czy sowietów,choć trudno
ludobójstwo porównywać. Mordy były dokonywane przez różne
frakcje ukraińskiego nacjonalizmu: OUN-B UPA(banderowcy) formacje
bulbowców i melnykowców poprzez oddziały ukraińskiej policji po
tysiące ukraińskich chłopów w tym tzw: „Samoobronni Kuszczowi
Widyłły”, sąsiedzi uzbrojeni w widły i siekiery. Kobiety i
dzieci ukraińskie również dopuszczały się zbrodni, zajmując się
dobijaniem ocalałych i rannych,grabieżą i podpaleniami.
Uciekających
Polaków nawoływano do pozostania we wsi,celem była całkowita
eksterminacja poprzedzona okrutnymi, nieludzkimi torturami.
Przybijanie małych dzieci dookoła grubego drzewa,
tworząc tzw: „wianuszki”, odrąbywanie siekierą lub piłą
kończyn dzieci,kobiet,mężczyzn i starców czy przebijanie bagnetem
ciężarnej kobiety poprzez wydłubywanie oczu, palenie
żywcem,topniem w rzekach, wbijanie dzieci na pal lub wrzucając do
studni żywcem są tylko przykładami z setek tortur UPA(135 tortur UPA).
Wykorzystując fakt, iż mieszkańcy wsi są na odprawianej mszy
podpalano kościół blokując wyjścia i pilnując by nikt nie
wydostał się żywy, podczas gdy duchowieństwo prawosławne
nawoływało w swych kazaniach do mordowania Polaków,święcąc im
noże,siekiery,widły oraz broń palną(w podżeganiu do zbrodni
nawoływał również kler grekokatolicki, Ci którzy odmawiali
współpracy byli również mordowani).
Wielu mieszkańców Wołynia
było w bardzo dobrych stosunkach ze swymi sąsiadami narodowości
ukraińskiej. Łączyła ich przyjaźń i niejednokrotnie więzy
rodzinne. Prawdziwym dramatem dla wielu rodzin gdzie małżeństwa
były mieszane było zmuszanie do zabicia współmałżonka i swego
dziecka, również same dzieci zmuszano do zabicia któregoś z
rodziców. Morderstw nie dokonywali okupanci naszego kraju tylko
Ukraińcy którzy byli również jego obywatelami w tamtym
czasie,często powołując się na dokumenty osób
zamordowanych,osiedlali się po wojnie w naszym kraju. Po
wymordowaniu Polaków palono całe wsie,zniszczono setki budynków po
wcześniejszej kradzieży,niszczono szkoły,kościoły i kaplice.
Większość wiosek została zrównana z ziemią (dosłownie!), po
których nic nie zostało.
Do
grudnia 1942r dochodziło do mordów na pojedynczych osobach, głównie
we wschodnich powiatach Wołynia,kończąc na roku 1946,choć
dokładnej daty zakończenia zabójstw nie ma. Wspominam o tym bo nie
możemy zapominać również o pojedynczych osobach i rodzinach.
Bardzo trudno jest oszacować liczbę ofiar ze względu na wyżej
wspomniane wsie,zrównane z ziemią na których nikt nie przeżył.
Na samym Wołyniu zamordowano około 60 tys. osób. Przez cały okres
działania ukraińskich nacjonalistów wymordowano ponad 100 tys.
Polaków oraz kilka tys. Ukraińców.
Obrona
Kresowiaków była utrudniona nie tylko ze względu na mniejszość
ale również na czynniki psychologiczne czy więzy rodzinne. Sąsiad
który dotychczas pomagał przy pracach polnych,był przyjazny,czasem
nawet kilka miesięcy wcześniej bawił się z Polakami na weselu w
jednym momencie stał się śmiertelnym wrogiem.
Do
obrony przystąpiły oddziały Armii Krajowej,oraz inne organizacje
podziemne czy polskie oddziały samoobronne które w Przebrażu
schroniły około 20 tys. Polaków. W 1944r walkę z banderowcami
prowadziła również 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej, która w
dużym stopniu przyczyniła się do uratowania życia i mienia
ocalałych.
Niektórym
osobom nagłówek artykułu może wydać się nieco
prowokacyjny,innym być może nawoływać do antypatii narodu
ukraińskiego. Nic bardziej mylnego! Bo jeżeli chcemy budować dobre
relacje z sąsiadami i przyjaźń to tylko i wyłącznie na prawdzie
historycznej. Każda przyjaźń czy związek upadnie jeżeli bazuje
na kłamstwie lub wiecznym,niewygodnym milczeniu. Będzie to bardzo
ciężkie zadanie dla naszych narodów, bo kiedy nasi politycy
milczą,kreując w mediach chore tematy zastępcze u naszych sąsiadów
wznosi się pomniki oprawcom,ulice miast nazywa się ich imionami
tworząc z nich bohaterów narodowych. Nie mam zamiaru również
nawoływać do nienawiści i zemsty bo niby w jaki sposób? W tak
zwyrodniały jak 70 lat temu banderowcy? Nigdy!!! jesteśmy ludźmi
honoru i nie w głowie nam mordowanie kobiet,dzieci czy starców.
Milczeć też nie możemy bo to powoduje,że odpowiedzialni za
ludobójstwo są beatyfikowani na Ukrainie a kolejne pokolenia są
wychowywane na kłamstwie lub zwykłej niewiedzy po obu stronach.
Chodzi tu o PAMIĘĆ ofiar zamordowanych w bestialski sposób przez
ukraińskich nacjonalistów oraz prawdę historyczną którą musimy
pielęgnować i przekazywać jako spadkobiercy naszej polskiej
historii. KU CZCI OFIAR RZEZI WOŁYŃSKIEJ! PAMIĘTAMY!!!
SKNR
Musimy pamietac, jestesmy I to winni, tym malym "aniolkom" z ktorych robiono "wianuszki" uzywajac drut kolczasty czy kilkumiesieczne niemolowleta nabite na bagnet i ktorymi machano mowiac ze to orly...
OdpowiedzUsuńJestem po lekturze "Strachu" Srokowskiego, po wielu poszukiwaniach "historycznej prawdy", po rozmowach z mądrym ojcem i spisanym pamiętniku wielkiego dziadka jeżdżącego na podwody z rozkazu faszystów...
OdpowiedzUsuńArtykuł, który zamieściliście jest dopełnieniem, a może potwierdzeniem tego co już wiem, esencją tego co myślę i wykładnią moich przekonań- zwłaszcza ostatnie linijki. Chciałabym, aby moi uczniowie dobrowolnie przeczytali ten tekst, zdobyli się na odrobinę empatii i wskrzesili w sobie pozytywny patriotyzm. Niestety moje pragnienia zapewne nigdy nie osiągną apogeum, bo współczesny 15latek ma gdzieś to, co działo się w jego kraju, z jego rodakami dla mnie stosunkowo niedawno, dla niego wieki temu..."O gdybym kiedy dożyła tej pociechy..."
Pozdrawiam i dziękuję- nauczycielka jęz. polskiego, Polka, patriotka.
Trzeba pamiętać i przypominać, bo młodzi nic nie wiedzą o tym ukraińskim bestialstwie.
OdpowiedzUsuń