Spotkanie z Kombatantem 27 Wołyńskiej DP AK por. Józefem Łukaszewskim - relacja
8 sierpnia 2015 r. Młodzi Patrioci Chełm oraz członkowie chełmskiego Koła ZŻNSZ zorganizowali spotkanie z Kombatantem, żołnierzem 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK - porucznikiem Józefem Łukaszewskim. Wraz z Panem Józefem obecni byli jego syn oraz przedstawiciele Stowarzyszenia Kresy-Pamięć i Przyszłość. Po przedstawieniu gości głos zabrał Prezes Stowarzyszenia Pan Krzysztof Krzewiński.
Pan Prezes zaprezentował rys historyczny oraz sytuację społeczno-polityczną panującą na terenach Wołynia po 1939 r. Wspomniano początki formowania się UPA i nazistowskich oddziałów ukraińskich przy boku niemieckiego najeźdźcy. Głównym ideologiem ukraińskiego nacjonalizmu wówczas był Dmytro Doncow, który propagował całkowite oczyszczenie terenów Ukrainy z innych narodowości. Do realizacji tego zadania powołane właśnie zostały ukraińskie oddziały, początkowo pod dowództwem Dmytro Klaczkiwskiego, zwanego Kłymem Sawurem, następnie pod nazwą UPA dowodzone przez Tarasa Bulbę i ostatecznie przez Stepana Banderę. Masowe zbrodnie ludobójstwa dokonywane przez ukraińskich oprawców na narodzie polskim zmusiły naszych rodaków zamieszkujących Wołyń do tworzenia oddziałów samoobrony. Pierwsze ośrodki samoobrony polskiej znajdowały się w miejscowości Przebraże, Bielin oraz Zasmyki. Właśnie w tej ostatniej rozpoczyna się partyzancka historia naszego szanownego Kombatanta.
Jako najstarszy z braci, w wieku 21 lat, wstąpił do oddziału Władysława Czermińskiego ps. „Jastrząb”. Mogliśmy usłyszeć jak wyglądały pierwsze akcje Pana Józefa w oddziale „Jastrzębia”. Po powiększeniu oddziału, partyzanci zostali poproszeni przez Czechów , zamieszkujących miejscowość Kupiczów, o obronę przed Ukraińcami. W walce użyli oni czołgu co wywołało poruszenie w szeregach polskiego oddziału. Rozsądkiem i opanowaniem wykazał się wtedy dowódca, porucznik „Jastrząb”, który nakazał zachować spokój. Jak wspominał Pan Józef „Jastrząb” był bardzo dobrym dowódcą. Dbał o swoich podkomendnych i unikał niepotrzebnych konfrontacji, aby nie stracić żołnierzy. W nocy wspomniany czołg, który w tamtych czasach był uruchamiany na korbę, został rozebrany i zakopany przez upowców.
Pan Józef zaświadczył o bestialstwie Ukraińców. Wspominał okrutne zdarzenia, jak to, że jego wujek został zarżnięty przez banderowców siekierą. Ukraińscy szowiniści nienawidzili Polaków, napadali na polskie wioski, gwałcili kobiety, mordowali w niewyobrażalny sposób, a wcześniej torturowali. Porucznik Łukaszewski znał personalnie osoby i rodziny, które stały się ofiarami band ukraińskich. Członków tych band nie można określać mianem żołnierzy. Jak wspominał nasz szanowny Kombatant Ukraińcy mieli odwagę stawić się jedynie bezbronnym osobom, natomiast niejednokrotnie w walkach z nawet kilka razy mniejszymi oddziałami polskimi wykazywali się tchórzostwem i uciekali z pola bitwy.
27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK oprócz walk z banderowcami toczyła bitwy z Niemcami. W jednej z bitew pod Staweczkami, w trakcie niemieckiego ostrzału, Pan Józef został postrzelony rykoszetem. Kula pogięła amunicję, przebiła się przez płaszcz i mundur, ale na szczęście zatrzymała się na bieliźnie. Porucznik Łukaszewski nie zastosował się do zaleceń o pozostaniu w punkcie sanitarnym i wyruszył wraz z oddziałem w dalszą drogę.
Jedną z największych przeszkód w partyzanckim życiu był wielki głód, który często towarzyszył żołnierzom 27 Wołyńskiej DP AK. W pamięci Pana Józefa szczególnie utkwiły Zielone Świątki, gdy z braku jedzenia wraz z kompanami w menażkach gotował zerwany z nad rzeki szczaw z wodą, która przybrała kolor zielony. Jak mówił były to prawdziwe „Zielone Święta”.
Szczególnie trudna okazała się przeprawa przez Bug. Towarzyszyły jej ciągłe okrążenia i ataki ze strony Niemców. Dywizja kierowała się na Warszawę, jednak gdy dotarła do Kamionki nie została dalej puszczona przez Armię Czerwoną. Historia 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zakończyła się w miejscowości Skrobowo. Tam, do tej pory uważani przez dowództwo Armii Krajowej za sojuszników Sowieci, rozbroili żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji. Drogi obrońców Wołynia wtedy się rozeszły.
Pan Józef, wraz z dwoma swoimi braćmi, udali się do miejscowości nieopodal Piask Luterskich (obecnie Piaski), gdzie przez 9 miesięcy pracowali na gospodarstwie rolnym. Jeden z braci odnalazł jakiś czas później rodziców, którzy mieszkali w Buśnie niedaleko Białopola. Tam również w 1945 r. przeprowadzili się bracia Łukaszewscy.
Po wojnie Pan Józef doświadczył represji komunistycznego reżimu. Trafił do aresztu w Hrubieszowie, gdzie podczas przesłuchiwań był bity oraz rażony prądem. W ubeckiej katowni spędził 3 miesiące i powrócił do Buśna podczas amnestii.
W 1965 r. Pan Józef przeprowadził się do Chełma, gdzie mieszka do dziś.
Pan Prezes zaprezentował rys historyczny oraz sytuację społeczno-polityczną panującą na terenach Wołynia po 1939 r. Wspomniano początki formowania się UPA i nazistowskich oddziałów ukraińskich przy boku niemieckiego najeźdźcy. Głównym ideologiem ukraińskiego nacjonalizmu wówczas był Dmytro Doncow, który propagował całkowite oczyszczenie terenów Ukrainy z innych narodowości. Do realizacji tego zadania powołane właśnie zostały ukraińskie oddziały, początkowo pod dowództwem Dmytro Klaczkiwskiego, zwanego Kłymem Sawurem, następnie pod nazwą UPA dowodzone przez Tarasa Bulbę i ostatecznie przez Stepana Banderę. Masowe zbrodnie ludobójstwa dokonywane przez ukraińskich oprawców na narodzie polskim zmusiły naszych rodaków zamieszkujących Wołyń do tworzenia oddziałów samoobrony. Pierwsze ośrodki samoobrony polskiej znajdowały się w miejscowości Przebraże, Bielin oraz Zasmyki. Właśnie w tej ostatniej rozpoczyna się partyzancka historia naszego szanownego Kombatanta.
Jako najstarszy z braci, w wieku 21 lat, wstąpił do oddziału Władysława Czermińskiego ps. „Jastrząb”. Mogliśmy usłyszeć jak wyglądały pierwsze akcje Pana Józefa w oddziale „Jastrzębia”. Po powiększeniu oddziału, partyzanci zostali poproszeni przez Czechów , zamieszkujących miejscowość Kupiczów, o obronę przed Ukraińcami. W walce użyli oni czołgu co wywołało poruszenie w szeregach polskiego oddziału. Rozsądkiem i opanowaniem wykazał się wtedy dowódca, porucznik „Jastrząb”, który nakazał zachować spokój. Jak wspominał Pan Józef „Jastrząb” był bardzo dobrym dowódcą. Dbał o swoich podkomendnych i unikał niepotrzebnych konfrontacji, aby nie stracić żołnierzy. W nocy wspomniany czołg, który w tamtych czasach był uruchamiany na korbę, został rozebrany i zakopany przez upowców.
Pan Józef zaświadczył o bestialstwie Ukraińców. Wspominał okrutne zdarzenia, jak to, że jego wujek został zarżnięty przez banderowców siekierą. Ukraińscy szowiniści nienawidzili Polaków, napadali na polskie wioski, gwałcili kobiety, mordowali w niewyobrażalny sposób, a wcześniej torturowali. Porucznik Łukaszewski znał personalnie osoby i rodziny, które stały się ofiarami band ukraińskich. Członków tych band nie można określać mianem żołnierzy. Jak wspominał nasz szanowny Kombatant Ukraińcy mieli odwagę stawić się jedynie bezbronnym osobom, natomiast niejednokrotnie w walkach z nawet kilka razy mniejszymi oddziałami polskimi wykazywali się tchórzostwem i uciekali z pola bitwy.
27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK oprócz walk z banderowcami toczyła bitwy z Niemcami. W jednej z bitew pod Staweczkami, w trakcie niemieckiego ostrzału, Pan Józef został postrzelony rykoszetem. Kula pogięła amunicję, przebiła się przez płaszcz i mundur, ale na szczęście zatrzymała się na bieliźnie. Porucznik Łukaszewski nie zastosował się do zaleceń o pozostaniu w punkcie sanitarnym i wyruszył wraz z oddziałem w dalszą drogę.
Jedną z największych przeszkód w partyzanckim życiu był wielki głód, który często towarzyszył żołnierzom 27 Wołyńskiej DP AK. W pamięci Pana Józefa szczególnie utkwiły Zielone Świątki, gdy z braku jedzenia wraz z kompanami w menażkach gotował zerwany z nad rzeki szczaw z wodą, która przybrała kolor zielony. Jak mówił były to prawdziwe „Zielone Święta”.
Szczególnie trudna okazała się przeprawa przez Bug. Towarzyszyły jej ciągłe okrążenia i ataki ze strony Niemców. Dywizja kierowała się na Warszawę, jednak gdy dotarła do Kamionki nie została dalej puszczona przez Armię Czerwoną. Historia 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zakończyła się w miejscowości Skrobowo. Tam, do tej pory uważani przez dowództwo Armii Krajowej za sojuszników Sowieci, rozbroili żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji. Drogi obrońców Wołynia wtedy się rozeszły.
Pan Józef, wraz z dwoma swoimi braćmi, udali się do miejscowości nieopodal Piask Luterskich (obecnie Piaski), gdzie przez 9 miesięcy pracowali na gospodarstwie rolnym. Jeden z braci odnalazł jakiś czas później rodziców, którzy mieszkali w Buśnie niedaleko Białopola. Tam również w 1945 r. przeprowadzili się bracia Łukaszewscy.
Po wojnie Pan Józef doświadczył represji komunistycznego reżimu. Trafił do aresztu w Hrubieszowie, gdzie podczas przesłuchiwań był bity oraz rażony prądem. W ubeckiej katowni spędził 3 miesiące i powrócił do Buśna podczas amnestii.
W 1965 r. Pan Józef przeprowadził się do Chełma, gdzie mieszka do dziś.
Spotkanie z Kombatantem, por. Józefem Łukaszewskim, było dla nas niezwykle cennym doświadczeniem i lekcją historii. Mieliśmy okazję wysłuchać historii człowieka, który przeszedł cały szlak bojowy 27 Wołyńskiej DP AK i na własnej skórze odczuł trudy partyzanckiego życia. Jak mówił Pan Józef wojna jest strasznym doświadczeniem i my młodzi musimy doceniać to co mamy i jak żyjemy. Naszym zadaniem jest kultywowanie pamięci o narodowych bohaterach, w tym o obrońcach Kresów Wschodnich z 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, którzy z różańcami w rękach, pod opieką Matki Boskiej, przemierzali wiele kilometrów walcząc z opętanymi bandami ukraińskimi i niemieckim najeźdźcą.
Serdecznie dziękujemy za przybycie przedstawicielom Stowarzyszenia Kresy-Pamięć i Przyszłość oraz przede wszystkim Panu porucznikowi Józefowi Łukaszewskiemu, za odwiedziny, jego wspomnienia i walkę o niepodległą Ojczyznę.
Serdecznie dziękujemy za przybycie przedstawicielom Stowarzyszenia Kresy-Pamięć i Przyszłość oraz przede wszystkim Panu porucznikowi Józefowi Łukaszewskiemu, za odwiedziny, jego wspomnienia i walkę o niepodległą Ojczyznę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz