wtorek, 12 marca 2013


                               W 105 rocznicę śmierci Jana Ludwika Popławskiego.




   Jan Ludwik Popławski przyszedł na świat 17 stycznia 1854 roku w Bystrzejowicach pod Lublinem.Od najmłodszych lat wychowywał się w patriotycznej atmosferze w posiadłości swojego ojca,który był często odwiedzany przez powstańców i członków Rządu Narodowego.W wieku 6 lat nauczył się na pamięć cały poczet królów polskich.W 1866 r Popławski zdał do III klasy gimnazjum w Lublinie z którego został później usunięty za pobicie donosiciela.Maturę do której przygotowywał się sam zdał eksternistycznie.W 1874 roku wstąpił na wydział praw UW.Większość młodzieży z tamtego okresu była pod wpływami socjalizmu,który Popławski otwarcie potępiał.Jako przeciwwagę dla socjalistycznej młodzieży wraz ze swoim kolegą Adamem Szymańskim założył tajną organizację"Synowie Ojczyzny".Głównymi zadaniami organizacji były:przeciwstawianie się wpływom socjalistów wśród robotników i inteligencji,występowanie przeciwko ugodowcom,głoszenie haseł narodowych oraz rozbudzanie patriotyzmu wśród ludu.Za swoja działalność konspiracyjną Popławski został skazany na rok więzienia w cytadeli warszawskiej a potem zesłano go na 4 lata pobytu w guberni wiatskiej skąd został zwolniony za pomocą starań jego rodziny.Po powrocie do Warszawy rozpoczął działalność publicystyczną w organie pozytywistycznym"Prawda".Kilka miesięcy ówczesnego życia Popławski przesiedział na Pawiaku za działalność i organizowanie ludu w Stronnictwie Demokratyczno-Narodowym.Ponieważ jego praca w "Prawdzie" była skrępowana i mało dynamiczna postanawia sam założyć tygodnik "Głos"(1886r.)w którym mógł się wpełni rozwijać.W Głosie pisywali różni ludzie m.in.Władysław Reymont czy Stefan Żeromski.Działalność Głosu przyczyniła się w wielkim stopniu do uświadomienia narodowego wśród warstw ludowych w zaborze rosyjskim oraz dała podwaliny pod rozwój ruchu wszechpolskiego.Po latach owocnej dzaiałaności publicystycznej Popławski stał się jednym z głównych założycieli Ligi Polskiej a następnie Ligi Narodowej.Był On pierwszym i zarazem największym jeśli chodzi o zakres twórcą myśli politycznej obozu narodowego.W 1894 roku pismo "Głos" zostaje zawieszone a sam Popławski trafia do więzienia na 13 miesięcy za udział i zorganizowanie manifestacji patriotycznej ku czci Jana Kilińskiego.Po wyjściu na wolność przeprowadza się do Lwowa,gdzie spotyka się z Dmowskim.Zakładają i redagują nowe pismo pod nazwą "Przegląd Wszechpolski".Od roku 1898 do 1902 jest redaktorem naczelnym tegoż pisma.Lata działalności w Przeglądzie są najbujniejszym okresem jego pracy publicystycznej.Jego artykuły z tamtych czasów w większości nie utraciły aktualności aż po dziś dzień.Myśl polityczna Popławskiego staje się fundamentem obozu Narodowej Demokracji.Po zmianach jakie nastąpiły w Rosji J.L.Popławski przyjechał do Warszawy by u boku Romana Dmowskiego redagować "Gazetę Polską".Publikowanie w tejże gazecie jest już ostatnim etapem w jego życiu.Z powodu postępującej choroby nowotworowej umiera 12 marca 1908 roku.Śmierć tego wielkiego Polaka odbija się szerokim echem we wszystkich ziemiach polskich.Cały naród dowiaduje się wówczas o jego istnieniu,ponieważ przez całe życie pisał On pod pseudonimem.Po raz pierwszy gazety ukazały jego zasługi względem Narodu.Życie Jana Ludwika Popławskiego było ciągła walką o uświadomienie jak najszerszych mas ludowych oraz zjednoczenie wszystkich trzech zaborów co w przyszłości miało się przyczynić do odzyskania przez Polskę Niepodległości.Pogrzeb na cmentarzu powązkowskim przerodził się w wielką manifestację narodową.

Poniżej prezentujemy tekst autorstwa J.L.Popławskiego

Jan Ludwik Popławski

Co to jest naród?
Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy pojąć dokładnie znaczenie wyrazów naród i narodowość.
Otóż narodowością nazywamy właśnie siłę – spójnię wielką i niezwalczoną, a ludzi przez nią w jedność związanych nazywamy narodem.

Nie dość jednakże o tym ogólnie wiedzieć, trzeba się bliżej przypatrzeć, aby dopiero zrozumieć, dlaczego ta spójnia narodowości jest taka niespożyta.
Więc cóż nas Polaków przede wszystkim pomiędzy sobą łączy? Oczywiście każdy z nas bez wahania odpowie na to, że mowa. Ta nasza mowa rodzona, którą już dziecko maleńkie woła matki i mówi pacierz do Boga; ta nasza mowa przepiękna i tak rozmaita, szczodra, że wszystko nią wypowiedzieć można, cokolwiek przeleci przez myśl człowieka, albo mu serce poruszy. My, ludzie, nie jesteśmy do samotności stworzeni, lecz do wspólnego życia i rozwoju. Stąd uczuwamy i potrzebę konieczną i chęć porozumiewania się między sobą, aby żądać jedni od drugich pomocy, wskazówki, porady, aby wzajem wyświadczać sobie usługi i wreszcie dzielić się myślami, które nam przychodzą i uczuciem, które się w nas objawia. Ku temu wszystkiemu sposób podaje nam wspólność mowy. Zżywamy się snadnie z tymi, co nas zrozumieć mogą, a zachowujemy obojętność całkiem naturalną względem innych, co ani nas pojmą, ani na słowa nasze odpowiedzą. Więc tak mowa wspólna, czyli rodzinna, narodowa, przez zbliżenie nas z rodakami ułatwia nam zaspokajanie potrzeb życiowych, a następnie pracę nad doskonaleniem tych potrzeb, oświecaniem umysłu, wyrabianiem charakteru itd.
Ale to jeszcze nie wszystko. Potężny łącznik mowy rodzinnej polega nie tylko na tym, iż jest nam ona wszystkim niezbicie potrzebna, ale i na tym, że wszystkim stała się bardzo droga.
Może nie każdy uświadomił to sobie, ale tym niemniej każdy ją wielce kocha.
I jakże by inaczej być miało?
Kiedy w radości albo w strapieniu, z podziękowaniem albo modlitwą błagalną zwracamy się do Boga, czynimy to za pomocą słów mówionych lub pomyślanych tylko, lecz zawsze słów, wyrazów, które są z mowy naszej.
Kiedy piękności przyrody, zjawiska życiowe, okoliczności rozmaite budzą w nas wrażenia, uczucia, myśli, my, pragnący to bogactwo zachować w sobie, używamy do określenia wyrazów wziętych – z rodzinnej mowy.
Słowem wszystko, co człowiek przeżył, przemyślał, wypowiedziało się różnymi czasy w tej właśnie mowie i nie dziw, że przywiązanie ku niej sięga aż do dna duszy naszej – głęboko.
Kto był na obczyźnie i szczególniej przez czas dłuższy, ten wie doskonale, jakie wrażenie wywołuje zasłyszane gdzieś przypadkowo, pośród tłumu i gwaru – słowo polskie. Jakże nam wtedy rozgłośnie serce bije, jakżebyśmy pragnęli to słowo lotne uchwycić, zatrzymać, z miłością i czcią powitać.
O mowie rodzinnej narodów podbitych, zostających w niewoli, słusznie i mądrze powiedziano, że jest to klucz do otwarcia kiedyś więzienia. Byle się klucz ten szacowny w całości dochował, a sposobność wyjścia prędzej lub później, ale niechybnie się zdarzy.
Poza wspólnością mowy kojarzą nas jeszcze inne i również silne węzły. Wiemy wszyscy, jak wielka jest moc przyzwyczajenia i jak z tego powodu bliskim i drogim staje się nam zwyczaj, obyczaj.
Ten sposób życia, postępowania w pewnych okolicznościach rodzinnych, domowych, obchodzenia pewnych świąt i uroczystości, który wśród nas się przechował jeszcze z dziada pradziada, wydaje się nam przecież ponad inne dogodniejszy i milszy.
Swojsko i dobrze czujemy się między rodakami, których obyczaje są do naszych całkiem podobne, a obco i smutno w otoczeniu ludzi, mających na każdy wypadek życiowy obyczaj od naszego zupełnie inny.
Wspólność obyczaju to łącznik wielkiej wagi.
Dalej – wiąże nas, wszystkich Polaków, wspólność odziedziczonej po przodkach tradycji.
Cóż to znaczy tradycja? Jest to skarb doświadczeń, przekonań, uczuć i mądrości, skarb gromadzony pomału przez szereg pokoleń i wciąż podawany pokoleniom następnym.
Nazwa „tradycja” pochodzi od łacińskiego wyrazu, który oznacza: podawać.
W tradycji mieszczą się opowiadania z zamierzchłych dziejów narodu i wspomnienia o bohaterach jego, o rozgłośnych czynach i sławie. W tradycji odnajdujemy wskazania, jak się nasz naród w przebiegu wieków zapatrywał na różne sprawy, jak je odczuwał. Jak sobie poczynał w okolicznościach rozmaitych, co uważał za złe, co za dobre i sprawiedliwe. Tradycja przekazuje nam dziedzicznie jeszcze właściwości i pewne sposoby postępowania. I tak np. my Polacy, pomimo wielu wad naszych byliśmy zawsze waleczni w boju i gotowi dać życie za ojczyznę i szlachetną sprawę, stąd w tradycji naszej narodowej jest męstwo, szlachetność i nie szczędzenie własnego życia.
Wrogowie usiłują nas rozproszyć, rozdzielić, zniszczyć naszą wszechstronną spójnię, ale na próżno. Nie od wczoraj żyjemy społem, posiadamy za sobą długi szereg wydarzeń wspólnie przebytych, dzieje narodowe, historię.
Historia narodu tym od tradycji się różni, że poucza nas jeno o całkiem pewnych, stwierdzonych faktach, czyli wypadkach przeszłości, ukazuje nam, jaki był w danym czasie ogólny stan społeczeństwa itd. Ale obie z tradycją dopełniają się wzajem. Społeczeństwa ludzkie rozrastają się, rozwijają, dojrzewają stopniowo. Rozwój ich i dojrzewanie polega na powolnym częstokroć, lecz nieustannym ulepszaniu urządzeń i praw wspólnych, oraz na nabywaniu coraz większej oświaty. Wzrost oświaty postępuje tu równomiernie z pewnym wzmagającym się wyrobieniem ogółu i tworzy się w ten sposób kultura narodu.
Kultura zatem oznacza oświatę w połączeniu z wyrobieniem i podniesieniem wszystkich składników naszego wspólnego życia.
Żaden naród nie tworzy kultury swojej wyłącznie sam z siebie, z zasobów własnych, przeciwnie, korzysta z doświadczenia i nabytków sąsiadów, bierze od nich niejedno, ale to wszystko wzięte przerabia, przetwarza, w zastosowaniu do potrzeb swoich, warunków i charakteru. Następnie idąc dalej, ku rzeczom znanym dodaje inne, nowe, które już samodzielnie na tej podstawie stworzył i tak stopniowo buduje wspaniały gmach kultury.
Zgromadzenie czyli społeczeństwo ludzkie, które się na podobną, własną kulturę zdobyć nie umiało, przez to samo nie jest jeszcze narodem.
My, Polacy posiadamy kulturę własną i to niepoślednią, bo jedną ze świetniejszych w świecie. Mieliśmy uczonych po wszystkie wieki znakomitych, jak np. Kopernik, polityków i mężów stanu niezwykle mądrych, jak to: Modrzewski i Staszic, kaznodziejów-proroków natchnionych – Skargę, poetów-pieśniarzy, którym równych niewielu świat oglądał: Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego.
Mamy i dziś całe zastępy uczonych, poetów, artystów malarzy i rzeźbiarzy, rozumnych i gorliwych działaczy społecznych itd. To jest kultura nasza starodawna i wciąż rosnąca w siłę, to bogactwo nasze.
Zbiegają się w jedno wszystkie łączniki wymienione tutaj kolejno, a tworzące niespożytość narodowości, wyliczyliśmy mowę, obyczaj, tradycję, wspólność dziejów, wreszcie kulturę. Przydajmy jeszcze, jako umocnienie ostateczne i uwieńczenie świadomość narodową.
Świadomość polega na dokładnym poczuciu i pojęciu, czym jesteśmy i czym się od innych różnimy, a także na zrozumieniu swoich zadań, obowiązków i interesów.
Społeczeństwo, które to wszystko posiadło i wyrobiło w sobie, jest niezaprzeczenie i w pełnym znaczeniu wyrazu – narodem, a jako taki, przetrwa ból i największą niedolę, lecz zetrzeć się i zniweczyć nie da i wynijdzie kiedyś z tych nieszczęść – znów do wolnego bytu. Żadna moc wroga nie wydrze narodowi mowy i obyczaju, zarówno jak nie odejmie głosu albo oddechu człowiekowi żywemu. Żadna moc nie odbierze tradycji, wspomnień dziejowych i kultury, bo te w nas tkwiące niezwyciężenie, jak pamięć, jak rozum, jak dusza w człowieku. Nikt nam Polakom nie weźmie świadomości tej naszej pełnej, bo wiemy, że jesteśmy narodem posiadającym po temu wszystkie dane, wiemy, żeśmy od innych odrębni, że różnimy się nieskończenie całą przeszłością, mową, tradycją, charakterem np. od Niemców lub Moskali. Wiemy nareszcie, iż stać nas hojnie na coraz dalszy rozwój sił i zdolności, że stąd zadania nasze w świecie są wielkie i wielkie, a oczywiste prawa nasze. Zrozumienie wspólnych nam wszystkich interesów narodowych i odpowiednich obowiązków naszych, mądra świadomość obywatelska stanowi jakby najwyższe ogniwo arcypotężnej spójni. A ta nas kojarzy do głębi, od rdzenia, aż do szczytu w przeszłości, teraźniejszości i na przyszłość daleką; imię jej, jak powiedziano już narodowość, trwałość i siła nadzwyczajne. Przez nią, przez tę moc, my, naród polski, dźwigamy się znów po tylu nieszczęściach, odradzamy się, rozrastamy i da Bóg, posiądziemy należną nam niepodległość i chwałę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz